Byłam dziś na targu. Lubię tam przychodzić, bo mogę usłyszeć
czym żyje ulica. Media rzadko tu docierają, wolą abyśmy rezygnowali z
targowisk, bazarków, na rzecz sklepów wielkopowierzchniowych. Stałam w małej
kolejce po nowalijki. Pierwsze moje pytanie, do sprzedającej czy są to polskie
nowalijki czy też zagraniczne. Pani się obruszyła, oczywiście, że polskie i to
z mojego ogrodu. Jestem ogrodnikiem i sprzedawcą. Dwa razy w tygodniu przyjeżdżam
na targ sprzedawać swoje sezonowe produkty. Zapłaciłam kilka złotych. Nagle
pani wyjęła gazetę Dobry Znak i wsadziła mi w rękę. Naprawdę warto czytać naszą
prasę, a nie tę niemiecką, za którą trzeba jeszcze płacić. To dobra gazeta,
dalej kontynuowała. Zgodziłam się z nią. Odpowiedziałam, że co dwa tygodnia
czytam Dobry Znak od pierwszej strony do ostatniej. Spojrzała na mnie z
niedowierzaniem. Dodałam, że dwutygodnik jest wydawany przez SKOK Wołomin. Wiem
- odpowiedziała. Należę do SKOK w Wołominie. Ja też - odpowiedziałam. To w
takim razie, i tu włożyła mi w rękę dziesięć złotych, ma pani u mnie rabat, za
to że jesteśmy w jednej spółdzielni. Zaczęłyśmy się śmiać. Dodałam, że nie mogę
przyjąć tego banknotu, bo nie mogę pozwolić, by członek SKOK w Wołominie zubożał.
Oddałam pani na targowisku dziesięć złotych. Wracając do domu naszła mnie
refleksja, że my Polacy potrafimy się organizować, potrafimy walczyć o
przetrwanie. SKOK Wołomin to dla nas dobre miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz